Serwus,
M.
Jak się masz, jak się czujesz, jaką zupę dziś tam gotujesz (bo wiem, że lubisz "przymasterszefować")?
A jak tam szacowna małżonka? Zdrowa? Ziąb tam u Was straszliwy na tym wygwizdowie, głównie przez wiatr
(a jak wiadomo, najgorszy jest wiatr), więc wcale nie tak trudno złapać jakieś przeziębienie. Przesyłam też uściski
i pozdrowionka dla mikołajątek, choć nie mam pewności czy doczekaliście się w końcu jakichś latorośli. Ubiegając
Twoje pytanie zwrotne, które z sympatii do mnie zapewne chciałbyś mi zadać, od razu odpowiem, że dziękuję, u mnie
wszystko tragicznie i beznadziejnie, jak zawsze.
Udało Ci się w końcu zrzucić choć parę kilogramów, Ty stary dziku? Nie odpowiadaj... wiem, że nie.
Piszę do Ciebie wolno, Mikusiu (wybacz przyzwolenie sobie na tę poufałość), bo nie wiem czy biegle czytasz,
a chciałbym, w końcu, być dobrze zrozumianym. Mam nadzieję, że tym razem tak właśnie będzie, choć mam solidne
podstawy, by powątpiewać w Twoją umiejętność czytania... ze zrozumieniem. I nie możesz wszystkiego zrzucać na wiek
czy brak okularów.
No dobra, skoro wątek grzecznościowy mam już za sobą to przejdźmy teraz trochę do konkretów.
Czy w związku z obecną sytuacją na granicach i naszą nieudolną polityką zagraniczną przewidujesz jakieś opóźnienia z dostawą
prezentów? Bo nie ukrywam, że trochę mnie niepokoi ta kwestia. Jeśli uważasz, że ta sytuacja z granicami Cię nie dotyczy, bo masz
niby latające sanki i renifery, swoją drogą większej ściemy jak żyję nie słyszałem, to moje obawy są wciąż aktualne, ponieważ z lotami
też mogą być spore problemy. Wszystko to za sprawą ponownego przebudzenia się wulkanu na Islandii. A że wyspę tę masz na swojej
trasie, wylatując z domu, to może być ciężko. Może tak dla świętego spokoju to weź Ty wyrusz z tymi podarkami już jutro, lepiej dostarczyć
zamówienia wcześniej niż później. A gdybyś potrzebował pomocy z tymi dostawami to pamiętaj, że zawsze, ale to zawsze możesz na mnie
liczyć! Jak coś to napisz, a dam Ci namiary na kilku zaufanych kurierów z DHL i DPD. Będą niczym elfy czy tam inne hobbity.
A! I jeszcze jedna sprawa. Tak ku przestrodze, gdybyś w razie przed odwiedzinami mojego kraju planował najpierw udać się do USA.
W sumie to dlaczego ja nie znam Twojego grafika? Z troski o Twe bezpieczeństwo pragnę Cię ostrzec, byś pod żadnym pozorem nie
wchodził nocą do amerykańskich domów, czy to kominem, czy to oknem, czy to nawet, jak normalny człowiek, drzwiami. Zapewne
chciałbyś mnie teraz zapytać - why? Powód jest prosty, wręcz prozaiczny. Po prostu musisz liczyć się z tym, że po takim wtargnięciu
i ewentualnym przebudzeniu mieszkańców możesz, zgodnie z prawem, zostać odstrzelony. A wtedy uj bombki strzelił, gwiazdki nie będzie.
Że też to zawsze ja muszę o wszystkim myśleć i przewidywać każdą sytuację. A Ty sobie polatasz, objesz się ciastkami, opijesz mlekiem
(a potem to du... rośnie xD) i jeszcze nazywany jesteś bohaterem, zwłaszcza przez dzieci.
Przejdźmy teraz do prezentów, czyli do meritum mego listu.
Być może pamięć płata Ci już niemałe figle, ale ja, na Twoje nieszczęście, wszystko doskonale pamiętam i moje prośby
z poprzednich lat są wciąż jak najbardziej aktualne. Więc jeśli przez te wszystkie lata piszę Ci wyraźnie, drukowanymi literami,
że chciałbym dostać akt własności jakiejś małej wysepki na Karaibach czy np. najnowszy model Lexusa lub McLarena, a dostaję
czekoladę (lub czekoladę i koszulę) to to nie jest, mój drogi (ponownie wybacz mi tę poufałość), to samo! Nie, to jakoś tam nie
przejdzie! I nie zapomnę o co prosiłem! Do stu tysięcy głodujących "wewiórek"! Boszzzzz...
W tym roku dodatkowo chcę poprosić o coś jeszcze. o jeszcze jeden mały prezent. Otóż chciałbym dostać rózgę, a najlepiej cały
ich wagon - sprzedam na opał, mam już nawet potencjalnego kupca (zima tym razem zawitała do nas, o dziwo, już w grudniu, a
nie, jak zwykle, w kwietniu, więc może zrobię na tych rózgach jakiś porządny biznes).
To by było chyba na tyle. W razie czego napiszę Ci jeszcze sms-a lub maila, bo może coś mi się jeszcze przypomni.
Z wyrazami szacunku
Karol.
Tradycyjnie już też pozdrawiam i winszuję xD.
PS przeglądałem ostatnio album ze starymi zdjęciami i trafiłem na jedną Twoją fotkę z dawnych lat, więc pomyślałem, że Ci ją
wyślę. Zapewne nie masz jej w swoich zbiorach, a może Mikołajowa chętnie doda ją do jakiegoś rodzinnego albumu. To taki mały
prezent ode mnie, żebyś potem nie marudził, że od nikogo nic nie dostałeś...
I jeszcze jedno, już na koniec. Ja wiem, że uważasz się za niewidzialnego, że czary-mary i inne tego typu bzdety,
ale musisz mieć świadomość postępu, w tym i technologicznego, wraz z upływem kolejnych dekad... i wiedzieć o
istnieniu czegoś takiego jak monitoring. Poniżej wklejam Ci zapis z ubiegłorocznego nagrania na mojej ulicy.
Rozumiem, że dzieciaki bywają dokuczliwe, że lubią płatać figle, ale oczekuję od Ciebie większej odporności psychicznej,
skoro zdecydowałeś się już na zawód i robotę związaną w dużej mierze z dziećmi. Jeśli podobna sytuacja kiedykolwiek się
powtórzy to poszczuję Cię mym krwiożerczym Maltańczykiem...
(mieszkańcy mego miasta widzieli to nagranie i nie byli z Ciebie dumni... delikatnie pisząc)
Miej się...